Autentyk z przed kilku godzin, ja ciągle chyba nie do końca to rozumiem. Tak się złożyło, że mieszkam i studiuję w UK, złożyło się też tak, że tam pracuję żeby jako student się utrzymać. Praca jest wydaje się banalna - jestem barmanem, a od czasu do czasu zamiast polewać biegam po klubie i zbieram puste szklanki ze stolików. Proste jak obręcz. Dzisiaj jednak o mało nie straciłem pracy którą sobie poniekąd cenię, wszystko dlatego, że nie jestem homoseksualistą, a wręcz przejawiam do tej mniejszości seksualnej niechęć. Facet czujący pociąg do drugiego faceta to dla mnie coś obrzydliwego, nie mogę znieść ich syndromu giętkich nadgarstków, nie cierpię ich "charakterystycznego" zachowania. Nie jestem jednak z tych, którzy nie podadzą gejowi ręki czy nie siądą przy jednym stole. Zdarzyło mi się pracować z i poznać kilku homoseksualnych mężczyzn, i twierdziłem przez jakiś czas, że to całkiem normalni ludzie, tyle że cierpią przez stereotypy, a to co i z kim robią w wolnym czasie jest tylko i wyłącznie ich sprawą. Ja nie komentowałem ich zachowania, oni wiedzieli co ja na ten temat myślę, obustronna tolerancja. Dzisiaj jednak moja tolerancja się skończyła.
Dzień jak co dzień, odziany w mundurek z pracy Lesio biega po knajpie i zbiera puste szkło ze stolików. Przy jednym ze stolików siedziała ekipa chłopaków bardzo metroseksualnych, ale w tym kraju to zupełny standard, biorę szklanki, spadam. Jeden z tych młodzieńców wstał i rzekł:
"Oh, jesteś taki seksowny, daj mi buziaka w policzek" wymownie przy tym gestykulując.
Zebrało mi się na pawia, ciśnienie mi się podniosło i w normalnej sytuacji myślę że dałbym w ryj. Powiedziałem tylko:
"Uważaj do kogo z takimi tekstami" i odepchnąłem gościa lekko, bo ten prawie się do mnie przytulał.
Zniesmaczony i wku*****y pomaszerowałem dalej. Na moje nieszczęście przy tym stoliku siedział gość który pracuje w tym samym miejscu, ale nie ze mną, na moje nieszczęście też gej.
Nie minęła godzina, a gość który do mnie zagadał podszedł i zaczął nieco bardziej kulturalną rozmowę.
"Czy Ty masz coś przeciwko temu, że jestem gejem? Czy masz z tym jakiś problem?"
"Mam problem, mam wielki k**** problem kiedy jakiś pedał rzuca do mnie takimi tekstami."
"Ty mnie odepchnąłeś, prawda?"
"Tak."
Tu gość wyminął mnie zręcznie, uderzył łokciem w plecy, bynajmniej nie jak pedał i powiedział tylko, że załatwi mi, żeby wyrzucono mnie z pracy. Poszedł na swoje nieszczęście prosto do jednego z ochroniarzy który nie dość, że jest Polakiem, to jeszcze moim współlokatorem i kumplem od lat. Zaczął marudzić, że uderzył go jakiś polaczek, kumpel go regularnie olał, więc pedałek pomaszerował z powrotem do mnie żeby pokazać, który to cham i prostak raczył odrzucić jego zaloty i znowu k**** dostałem z łokcia!
Była jak się okazało ich cała gromada i wszyscy pomaszerowali do moich managerów, "kolega" z pracy zrobił scenę na temat tego, że jestem homofobem i lałem jego kumpla bo jest gejem.
Czy mi się wydaje czy to jest po prostu po******? Gdyby na moim miejscu była dziewczyna, a on był hetero to nikt nie zdziwiłby się gdyby strzeliła go w pysk. W którym miejscu zachowałem się jak homofob? Gość podszedł ze mną porozmawiać i zachowywał się kulturalnie, wręcz wydawało mi się że chce przeprosić bo się wygłupił tylko po to, żebym się wprost przyznał do swojego zdania, żeby on miał powody do przyczepienia się. To była wyrafinowana prowokacja, a gdyby mnie poniosło i np. oddałbym mu kiedy mnie uderzył to byłbym ugotowany, nie zdążyłbym się spakować a już bym wyleciał na zbity pysk. Gość wyciągnął ode mnie zeznania móc wmawiać ludziom że go dyskryminuję. Gdzie tu jest do ch*** wacława ich dążenie do równości? Gdzie tu jest walka z dyskryminacją? Bycie gejem jest jak immunitet, oni mają wolność i mogą manifestować swoje zdanie na każdym kroku, a zwrócenie im na cokolwiek uwagi jest homofobią. Ja nie chodzę po świecie drąc się że nie cierpię pedałów, mimo że tak uważam. Po prostu się z tym nie obnoszę. Do klubu w którym pracuję przychodzą czasem geje i lesbijki, nigdy nie dałem żadnej/żadnemu poznać że mam coś przeciwko nim. Dzisiaj poczułem się dyskryminowany jako heteroseksualny facet, nie dając podrywać się gejowi. Z ofiary seksualnego napastowania pracowników stałem się oprawcą, znęcającym się nad niewinnymi mniejszościami. Wychodzi na to, że powinienem albo sam być homo, albo przynajmniej bi, ot na wypadek gdyby jakiemuś znowu się zachciało mnie podrywać. Najbardziej poprawnie politycznie zachowałbym się dając mu d*** w kiblu, żeby nie obrazić jego mniejszościowych uczyć. Nie rozumiem po prostu o co w tym chodzi, mam nadzieję że ktoś mi to wyjaśni i że nie zostanę posądzony o nawoływanie do nienawiści względem mniejszości seksualnej.
Dzień jak co dzień, odziany w mundurek z pracy Lesio biega po knajpie i zbiera puste szkło ze stolików. Przy jednym ze stolików siedziała ekipa chłopaków bardzo metroseksualnych, ale w tym kraju to zupełny standard, biorę szklanki, spadam. Jeden z tych młodzieńców wstał i rzekł:
"Oh, jesteś taki seksowny, daj mi buziaka w policzek" wymownie przy tym gestykulując.
Zebrało mi się na pawia, ciśnienie mi się podniosło i w normalnej sytuacji myślę że dałbym w ryj. Powiedziałem tylko:
"Uważaj do kogo z takimi tekstami" i odepchnąłem gościa lekko, bo ten prawie się do mnie przytulał.
Zniesmaczony i wku*****y pomaszerowałem dalej. Na moje nieszczęście przy tym stoliku siedział gość który pracuje w tym samym miejscu, ale nie ze mną, na moje nieszczęście też gej.
Nie minęła godzina, a gość który do mnie zagadał podszedł i zaczął nieco bardziej kulturalną rozmowę.
"Czy Ty masz coś przeciwko temu, że jestem gejem? Czy masz z tym jakiś problem?"
"Mam problem, mam wielki k**** problem kiedy jakiś pedał rzuca do mnie takimi tekstami."
"Ty mnie odepchnąłeś, prawda?"
"Tak."
Tu gość wyminął mnie zręcznie, uderzył łokciem w plecy, bynajmniej nie jak pedał i powiedział tylko, że załatwi mi, żeby wyrzucono mnie z pracy. Poszedł na swoje nieszczęście prosto do jednego z ochroniarzy który nie dość, że jest Polakiem, to jeszcze moim współlokatorem i kumplem od lat. Zaczął marudzić, że uderzył go jakiś polaczek, kumpel go regularnie olał, więc pedałek pomaszerował z powrotem do mnie żeby pokazać, który to cham i prostak raczył odrzucić jego zaloty i znowu k**** dostałem z łokcia!
Była jak się okazało ich cała gromada i wszyscy pomaszerowali do moich managerów, "kolega" z pracy zrobił scenę na temat tego, że jestem homofobem i lałem jego kumpla bo jest gejem.
Czy mi się wydaje czy to jest po prostu po******? Gdyby na moim miejscu była dziewczyna, a on był hetero to nikt nie zdziwiłby się gdyby strzeliła go w pysk. W którym miejscu zachowałem się jak homofob? Gość podszedł ze mną porozmawiać i zachowywał się kulturalnie, wręcz wydawało mi się że chce przeprosić bo się wygłupił tylko po to, żebym się wprost przyznał do swojego zdania, żeby on miał powody do przyczepienia się. To była wyrafinowana prowokacja, a gdyby mnie poniosło i np. oddałbym mu kiedy mnie uderzył to byłbym ugotowany, nie zdążyłbym się spakować a już bym wyleciał na zbity pysk. Gość wyciągnął ode mnie zeznania móc wmawiać ludziom że go dyskryminuję. Gdzie tu jest do ch*** wacława ich dążenie do równości? Gdzie tu jest walka z dyskryminacją? Bycie gejem jest jak immunitet, oni mają wolność i mogą manifestować swoje zdanie na każdym kroku, a zwrócenie im na cokolwiek uwagi jest homofobią. Ja nie chodzę po świecie drąc się że nie cierpię pedałów, mimo że tak uważam. Po prostu się z tym nie obnoszę. Do klubu w którym pracuję przychodzą czasem geje i lesbijki, nigdy nie dałem żadnej/żadnemu poznać że mam coś przeciwko nim. Dzisiaj poczułem się dyskryminowany jako heteroseksualny facet, nie dając podrywać się gejowi. Z ofiary seksualnego napastowania pracowników stałem się oprawcą, znęcającym się nad niewinnymi mniejszościami. Wychodzi na to, że powinienem albo sam być homo, albo przynajmniej bi, ot na wypadek gdyby jakiemuś znowu się zachciało mnie podrywać. Najbardziej poprawnie politycznie zachowałbym się dając mu d*** w kiblu, żeby nie obrazić jego mniejszościowych uczyć. Nie rozumiem po prostu o co w tym chodzi, mam nadzieję że ktoś mi to wyjaśni i że nie zostanę posądzony o nawoływanie do nienawiści względem mniejszości seksualnej.