Sugerujecie, że postęp stoi? W takim razie na co idą te wszystkie "miliardy" wydawane przez państwa i prywatne firmy na research? Na wakacje pod palmą?
Postęp technologiczny to nie tylko "wymyślenie" jakiegoś prawa czy skonstruowanie prototypu jakiegoś wynalazku. W samej elektronice dokonał się ogromny postęp. Obecne telefony komórkowe mają większą moc obliczeniową niż "szafy" sprzed 50 lat. Dokonuje się postęp technologiczny już przy samej technice produkcji podzespołów (nie tak dawno była technologia 130nm, obecnie już jest 65nm, a w planach jest już 45, 32, 22, a nawet 16 nm!). Przestawienie się na inny proces produkcyjny wymaga spełnienia szeregu warunków technicznych i znajdywania sposobów na rozwiązanie wielu technologicznych problemów, jakie niesie za sobą przesiadka. Efektem jest nie tylko "miniaturyzacja" jednostek obliczeniowych, ale też zwiększenie ich wydajności przy ograniczaniu zużycia energii. Sugerujcie, że to nie jest postęp? Powiedzcie to inżynierom, którzy w swoich biurach siedzieli i kombinowali 'po nocach', żeby ludzie mieli lepsze i tańsze komputery.
Co do matematyki - obecna wiedza kształtowała się przez ponad 2000 lat. Chcecie żeby taki sam postęp ilościowy dokonywał się obecnie w przeciągu 20 - 30 lat? To spróbujcie sami, a może Wam się uda. Postęp niekoniecznie musi być widoczny bo nie uczą go w szkołach (inna sprawa, że obecnie w tej materii zaniża się poziom straszliwie), ale to nie znaczy, że go nie ma.
A najważniejszą rzeczą dla postępu technologicznego jest rozwój matematyki i fizyki.
Sugerujesz, że ten, kto wynalazł koło miał również jego model matematyczny? W zasadzie można powiedzieć, że postęp zatrzymał się na kole, bo nikt nie wymyślił do tej pory lepszego sposobu na poruszanie się po ziemi, albo przekazywanie momentów w różnego rodzaju przekładniach. A wszystko inne to miliony zastosowań tego samego wynalazku.
I rzecz ostatnia - chemia. Nazwanie czegoś "chemią" uważam za pewne nadużycie i jednocześnie ogromną nieścisłość, bo na jej przykładzie widać, że nie ma dyscypliny uprzywilejowanej w nadawaniu tempa rozwoju technologicznego. Chemia całościowo zbiera do kupy sporą część fizyki, dość zaawansowany rachunek matematyczny (i to nie tylko do opisu zjawisk na poziomie atomowym - to jest działka fizyki i mechaniki kwantowej), kawałek biologii (która zresztą bez chemii nie mogłaby istnieć w obecnym stanie), a z racji powyższych pociąga za sobą materiałoznawstwo (czyli od metali, przez tworzywa sztuczne do materiałów w elektrotechnice), medycynę, te zaś pociągają kolejne. Chemia to nie dyscyplina sama dla siebie, ale
narzędzie do rozwoju innych. Mówienie o rozwoju nanotechnologii w kontekście tylko chemii to nieporozumienie (nanotechnologia raczkuje, ale jest już wiele potencjalnych jej zastosowań). Pracy w laboratorium czy w przemyśle też nie można rozpatrywać tylko pod kątem chemii (laboratoria znajdują się w wielu instutytach i zakładach, nie tylko chemicznych). Otrzymywanie nowych związków to nie wymieszanie i gotowanie losowych składników, żeby zobaczyć co wyjdzie. Z reguły wiemy, co chcemy otrzymać i do czego to może się nam przydać.
Podsumowując: tematem dyskusji jest ogólnie pojęta technologia komputerowa. Postęp w niej dokonał się i to znaczny i postępuje w dalszym ciągu. Mamy coraz lepszy i wydajniejszy sprzęt, coraz tańszy i bardziej energooszczędny. Dzięki przyrostowi mocy obliczeniowej możliwe jest stosowanie skoplikowanych i bardziej złożonych algorytmów przetwarzania danych (tylko proszę... nie mówcie tu o sortowaniu. To tak, jakby ktoś miał wynaleźć nowy sposób na obliczanie równania kwadratowego). Algorytmów, które są narzędziami do wykonania konkretnych, często bardzo złożonych zadań. I tu dochodzimy do sedna sprawy: komputer oraz programy i algorytmy to są narzędzia. Bardziej zaawansowane niż młotek, czy śrubokręt, ale w dalszym ciągu narzędzia. Narzędzia, które mają ułatwiać pracę, przyspieszać ją i podnosić jej wydajność. I z reguły tak jest. Problem polega na tym, że odkąd zaawansowana technika weszła pod strzechy, narzędzia pracy stały się narzędziami rozrywki. Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, jednocześnie jednak, nie da się niezauważyć, że przeciętny użytkownik domowy nie ma pojęcia o mocy i możliwościach swojej maszyny, a dzięki mocy marketingu decyduje się wydać pieniądze na lepszy sprzęt "bo teraz wszyscy taki mają". To, że używa kombajnu do koszenia trawnika 2x2m to już osobna sprawa, ale na podstawie małego wycinka techniki komputerowej, jakim są zastosowania domowe, nie można osądzać całego rozwoju.
:Maksymus.. narzekasz, że nie czujesz mocy. Zdobądź jakiś program do wykonywania złożonych symulacji, czy optymalizacji, gdzie aby uzyskać zaledwie kilka sensownych liczb trzeba przeprowadzić wiele obliczeń setki tysięcy, a nawet miliony razy (np. przy optymalizacji losowej), a do tego wyświetlić symulację w czasie rzeczywistym
Jeśli dla kogoś komputer jest przede wszystkim narzędziem, nie będzie zwracał uwagi na modne i kolorowe bajery (od premiery Visty minęło już trochę czasu, a ja dalej niepoprawny siedzę na swoim archaicznym 2000). A jak ktoś chce na pokaz? Cóż...niektórzy chwalą się sportowymi samochodami, inni wyglądem pulpitu...