Dawno temu, w latach 70 i 80, w czasach kiedy wszystkiego brakowało, nawet Mikołaje nie mieli się jak porządnie przebrać w czerwony kubraczek. Radzili sobie jak mogli, zakładali dziwne wynalazki i wyglądało to absurdalnie komicznie. Czasem nasi rodzice zdołali uwiecznić takiego pseudo Mikołaja z nam…
Typowy PRLowski Gwiazdor ubrany w zalatujące naftaliną futro, a pod nim szeleszczący ortalionik, z plastikową maską na twarzy i jutowym workiem po nawozie sztucznym na prezenty. Do pełnego zestawu brakuje tylko rózgi na niegrzeczne dzieci ;)
W Wielkopolsce za moich szczenięcych lat w Wigilię dzieci odwiedzał Gwiazdor, a nie żaden Święty Mikołaj. Po któtkim egzaminie z pacierza grzeczne dzieci dostawały prezenty, a niegrzeczne rózgą po tyłku - tak serio serio, chociaż mi się jakimś cudem nigdy nie oberwało - widocznie mieściłem się w przewidzianych normach ;) Jak widać po minie, kuzyn po prawej albo nie znał paciorka albo miał coś na sumieniu ;)