Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych LVIII

22 627  
3   7  
I bum i klik i trzask!Zaczyna się od niewinnej zabawy w piaskownicy, kończy na niewinnym spotkaniu motoroweru i roweru górskiego. A dodatkowo mamy atrakcje jazd rowerami, windami, węglarkami, pojedynki, wyzwania! Jednym słowem: trauma!

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...


PIASKOWNICA

to było w 2 klasie podstawówki. Jak to w wielkim blokowisku w Sosnowcu, stworzonym dla ludzi z Huty Katowice, w samym środku zawsze była piaskownica (prowizora, ale była). Gdy zabawa piaskowymi babeczkami wraz z kumplami nas nie satysfakcjonowała, pomyśleliśmy, żeby zrobić mały bój. Z suchego piachu robiły się "bryłki", fajnie rozbijające się na ubraniu, nie czyniące jednak krzywdy. No i my sobie tak rzucamy, rzucamy i w pewnym momencie przyszła zgraja - w tamtym czasie - 15-latków. Widząc naszą "zabawę" zaczęli się bawić z nami, tzn. my z jednej oni z drugiej i dawaj go! Po pewnym czasie bryłki się skończyły i nie było broni. Najpierw kępy trawy, potem ziemia a na koniec kamienie i...
Cegłówki.
Gdy stwierdziliśmy, że nie mamy szans, zaczęliśmy schrzaniać ile sił do mojej klatki, ale z racji tego, że biegłem na końcu, dostałem solidną, bo 30centymetrową cegłówką w centralną część głowy. Krwi jak w teksańskiej masakrze, kilka szwów, a na koniec 2 tygodnie nie mogłem siedzieć na tyłku.

by Niezarejestrowany

* * * * *

KORKOWIEC

Miałem chyba z 10 lat kiedy w Nowy Rok wyszedłem sobie na dworek. Atmosfera była senna, bo jak na 10latka długo świętowałem w sylwestrową noc. Miałem w tamtym czasie zajawkę na korki. Nabijało się to w specjalny pistolet do lufowo i po naciśnięciu spustu iglica odpala ładunek powodując niezły huk. Ale takie zwykle odpalanie szybko mi się znudziło i chciałem trochę poeksperymentować. Traf chciał, że na podwórku leżała butelka po szampanie. Wiele się nie namyślając wsadziłem pistolet w butelkę i odpaliłem. Nie wiem, co się działo później, no może poza tym, że myślałem, że urwało mi dłoń i biegałem jak głupi po całym podwórku. Butelka za to miała fajnie odwalone denko równo jak od profesjonalnego noża. Na szczęście nikt tego nie widział i bolała tylko ręką a nie dodatkowo tyłek.

by Aristofeles

* * * * *

KOSTKA ROWEROWA

Pewnego letniego dnia wyszedłem na rower, jednak zebrały się chmury i lunęło. Postanowiłem szybko wracać do domu. Droga powrotna wiodła przez ulicę Ząbkowską w Warszawie. Kawałek ulicy jest brukowany i położone są nieużywane tory tramwajowe. Jazda po szynie do tej pory nie stanowiła dla mnie problemu, więc i tym razem skosztowałem tej "przyjemności" i wszystko byłoby okej, gdyby nie padający deszcz. Szyna była śliska jak lód i w pewnym momencie koło zjechało z szyny więc spróbowałem wjechać na nią ponownie - wszystko odbywało się przy prędkości 36 km/h - ale sztuka ta nie udała mi się. Chciałem wjechać pochylając się na rowerze, ale przednie koło zechciało pojechać w innym kierunku i spadłem na mokrą, twardą kostkę. Nie było żadnej krwi, tylko niesamowity ból w udzie. Diagnoza po badaniu USG: krwiak uda lewego, naderwanie mięśnia w 30%, pobyt w szpitalu 7 dni. Przyczyną tych obrażeń była kierownica, która o mało co nie wbiła mi się w nogę, co ciekawsze aż się wygięła. Trzymam ją do dziś ku przestrodze następnych pokoleń.

by Niezarejestrowany

* * * * *

KUCANEGO NA HUŚTAWCE

Działo się to latem ’89, po lecie miałem iść do szkoły podstawowej. Miałem wtedy 7 lat i wieeeelki problem : jako jedyny z grupy znajomych chłopaków nie umiałem samodzielnie się huśtać. Wiele razy mi tłumaczyli "nogi do przodu, nogi do tyłu", ale jakoś nie mogłem wyczuć momentu i kończyło się na tym, że siedziałem na prawie nieruchomej huśtawce rozpaczliwie machając nogami... W końcu przeprowadziła się do naszego bloku nowa rodzina i przybyła nam nowa sąsiadka do zabawy - rok ode mnie młodsza - miała na tyle cierpliwości, żeby nauczyć mnie huśtania na stojąco - czyli kucamy jak huśtawka jest na górze i prostujemy się gdy jest na dole. Można w ten sposób bez pomocy innych "popychaczy" całkiem wysoko się rozkołysać. Spodobało mi się to do tego stopnia, że postanowiłem rozhuśtać się do końca. W pewnym momencie po kolejnych energicznych przysiadach byłem już na maksymalnym dopuszczonym konstrukcyjnie wychyleniu huśtawką szarpnęło, gdy byłem na górze i po sekundzie byłem już na dole. Historię znam z opowiadania babci tej koleżanki, która siedziała obok na ławeczce i patrzyła jak się grzecznie bawimy. Upadek z huśtawki = wieeelki siniak na kolanie (ale noga nie złamana), uderzenie w głowę rozbujaną huśtawką gdy próbowałem wstać po upadku = 4 szwy nad uchem i konieczność zgolenia głowy na zero + wstrząśnienie mózgu , upadek po nokaucie od huśtawki = siniaki na łokciach i ręka wybita w nadgarstku. Przytomność odzyskałem dopiero w szpitalu. Reasumując. Nauczyć się huśtać = BEZCENNE.

by Shymen

* * * * *

ZABAWA W SZCZURA

Rzecz miała miejsce w szkole podstawowej. Była to gdzieś 4 - 5 klasa. Czekając późnym popołudniem na ostatnią lekcję postanowiliśmy z kolegami jakoś umilić czas na przerwie. Korytarz był już opustoszały wiec padło na zabawę w "szczura" Chyba każdy zna jej zasady. Jedna osoba kręci sznurkiem a pozostałe ustawione w koło przeskakują przez niego. Niestety nie posiadając żadnego sznurka postanowiliśmy kręcić plecakiem. Zabawa była ciekawsza, bo gdy nie podskakiwało się na czas to plecak "podcinał" nogi. W pewnym momencie plecak trafił na nogi kolegi, który upadł po czym zaczął się głośno śmiać. Po chwili jednak uznaliśmy, że nie jest to śmiech, bo połówki obydwu jego jedynek leżały tuż obok niego. I tak zakończyła się nasza zabawa. On z płaczem pobiegł do higienistki, my w szoku do klasy.

by Lesioslaw

* * * * *

PRZEMOC W RODZINIE

Wiem z opowiadań , że byłam bardzo żywym dzieckiem. Wszędzie było mnie pełno. Pewnego dnia, gdy miałam około 3 - 4 lat moja mama wróciła z pracy strasznie zmęczona, położyła się na kanapie, żeby się zdrzemnąć, a mnie zostawiła na ziemi z zabawkami. Po dłuższej chwili, gdy znudziły mi się wszystkie misie, zwierzątka i samochodziki zaczęłam rozglądać się za nowym zajęciem. Wstałam z ziemi, wyciągnęłam z kanapy poręcz na której leżała mama (była to cienka deska od oparcia) stanęłam nad drzemiącą mamą i zapytałam:
- Mamooo mogę?
Na to moja mama nie otwierając nawet oczu:
- Tak możesz.
W tym momencie przygrzmociłam mojej mamie ta deską w głowę. Oczywiście zabawa skończyła się wielkim limem pod okiem mojej mamy. To się nazywa przemoc w rodzinie.

by Niezarejestrowana 

* * * * *

ZJAZD

Dawno, dawno temu spędzałem kolejne wakacje u cioci. Ciocia była i jest w posiadaniu dosyć sporego domu w całości podpiwniczonego. Oczywiście nigdy nie było mi dane zwiedzać piwnicy, ponieważ prowadziły do niej bardzo strome schody. Pewnego pięknego dnia, gdy nikt mnie nie pilnował, otworzyłem magiczne drzwi, a że było tam ciemno przechyliłem się przez próg. Do dzisiaj nie wiem, jakim cudem znalazłem się na węglarce, która stała za drzwiami i na której zjechałem w dół. Ocknąłem się pod stosem słoików z konfiturami i ogórkami. Na wprost schodów znajdowała się bowiem szafka z zapasami na zimę. Na szczęście rodzina przeżyła zimę pomimo sporego uszczerbku w zapasach.

by Excalibur76

* * * * *

BOCIAN

Kolega z l at wczesno - dziecinno - sielankowych. Zawsze pełen pomysłów - i co gorsza, bez żadnych zahamowań je realizował Oprócz zwykłych przebieranek, typowych dla tego wieku (Zorro itp) zapragnął raz zostać ptakiem. Konkretnie: bocianem. Ten, jak wiadomo, ma długi dziob. Kolega założył wiec jakąś pelerynę imitująca skrzydła, wsadził sobie do paszczy 40 centymetrowa linijkę, wlazł na szafę i skoczył. Linijka zmieściła się akurat w przełyku. Nie zmieściły się migdałki. I tak by mu je pewnie niedługo wycieli, wiec nic się w sumie nie stało, prawda?

by Niezarejestrowany

* * * * *

WINDA

Jedną z ciekawszych sytuacja gdy mój dość pomysłowy kolega postanowił mi pokazać windę w swoim ogródku ( lat mieliśmy ok. 11) . Była to lina z wejściem na nogę z drugiej strony zakończona konewką pełną cegieł. Wywoziła ona na wysokość ok. 4 metrów gdzie znajdował się dość stary domek na drzewie. Ja steptycznie do tego nastawiony zgodziłem się, gdyż wszyscy ze znajomych już tam kiedyś byli. Z powodu mojej lekkiej nadwyżce masy ciała (ok. 5 kg) trzeba było dodać dwie cegły. Wyjazd pamiętam jak we śnie.
Podobno wyjechałem prawie na sam szczyt, prawie. Lecz gałąź też za mocna nie była więc zleciałem na tzw. placek (powstało wgniecenie po mojej dość dużej głowie). Podniosłem się (byłem ogłuszony) poszedłem do domu (jego) i padłem na kanapę. Jakiś czas potem jego tata wykosił mi lądowisko na pamiątkę.

by Niezarejestrowany

* * * * *

POJEDYNEK NA SZOSIE

Na co stawialibyście w crash tescie, w którym udział biorą Pożyczony Rower, ksywa "Górski" vs Motorower, ksywa "Ogar"?

Jakieś 10 lat temu wakacje u mnie spędzał pewien kolega. A, że dziewczyny (tak, tak - to już był czas pierwszych podchodów), które wpadły nam w oko mieszkały kawał drogi ode mnie trzeba było zorganizować kumplowi transport (ze mną jakoś się bał jeździć). No i dobrze. Ma nauczkę, ale nie uprzedzajmy faktów. Ten mój stalowy rumak miał taką dziwną przypadłość, że czasem aby pomóc mu w rozpędzeniu się, trzeba było przenieść nieco środek ciężkości. Polegało to na tym, że pochylałem się mocno do przodu, wręcz kładłem się na baku. Gest ten mógł zostać przez kogoś z naprzeciwka uznany za prowokację do potyczki. I tak właśnie to zinterpretował wspomniany wcześniej kolega na Pożyczonym Rowerze (trzeba było wiedzieć ile ja się nabłagałem, żeby jego właściciel mi go pożyczył). Sytuacja zatem wyglądała następująco: Jadące w przeciwnych kierunkach, wprost na siebie, mocno pochylone do przodu dzieciaki. Jeden na rowerze. Drugi na motorowerze. Przynajmniej jeden z nich skręcił w złą stronę. Efekt? Pożyczony Rower, ksywa "Puzzle", rany kłute, tłuczone, szarpane, mnóstwo krwi i "Ogar Niezwyciężony".

by Neoque

Traumatycy, wzywam Was! Opisujcie i wysyłajcie! Świat i strona główna Joe Monster należy do Was. Przeżyłeś traumatyczną przygodę i chcesz, aby świat się o niej dowiedział? Nic prostszego! Klikaj w ten linek i pisz!


Oglądany: 22627x | Komentarzy: 7 | Okejek: 3 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało