Traumatycy wracają. Jak widać przeżyli Czaka. To wyczyn zważywszy na to, co wyprawiają. W ogóle - cud, że żyją. Zwłaszcza, że broń miotana i nie tylko miotana jest w ciągłym użyciu. Dziś kolejna porcja metod destrukcji zdrowia.
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...TOPOREK
Było to roku pańskiego 1980, gorące lato, miałem wtedy 5 czy 6 lat, okres zabaw w Indian i Kowboi, braterstwa krwi - dla nie wtajemniczonych brało się kawałek szkła lub czegoś ostrego, nacinało się skórę w okolicach nadgarstków i łączyło się z nadgarstkiem kolegi, naciętego oczywiście w ten sam sposób. Tak stawaliśmy się prawdziwymi braćmi, ktoś kto nie żył w tamtych czasach, nie jest w stanie nawet uchwycić 1% klimatu tamtych dni.
Pewnego razu przechodziłem obok jedynego sklepu osiedlowego,
w którym było wszystko typowe mydło i powidło, czyli w tamtych czasach prawie nic, w zasadzie zaglądało się tam z przyzwyczajenia, taki mały rytuał. Wchodzę i widzę, wspaniały jednoręczny toporek turystyczny - oczywiście produkcji ZSRR, oniemiałem z zachwytu.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą