Wielka księga zabaw traumatycznych XIX
Witajcie w dziewiętnastej odsłonie przygód dzieci, które poznają ciekawostki tego świata w sposób tylko im wiadomy. To znaczy nie wierzą, że nie wolno, tylko muszą wejść, zrobić, sprawdzić. Tylko potem dostają w skórę, a to za włażenie za wysoko, a to za szukanie mrówek, a to za wodne naloty...
A my pomimo, że dorośli, nie powtarzajmy tego!
Majstrowanie przy zapalniczkach źle się kończy...
Kiedyś zauważyłem, że jeśli zdejmie się tą metalową osłonę z zapalniczki (chodzi o te kolorowe jednorazówki) to można bez ograniczeń manipulować zaworkiem. I zacząłem otwierać tenże zawór i przekształcać zapalniczkę w miotacz płomieni. w końcu jednak zawór przestał w ogóle blokować wydostawanie się gazu na zewnątrz i powstała mała fontanna gazu, którą ja oczywiście podpaliłem. Skutek był taki, że moja dłoń zamieniła się w pochodnię. W celu ratowania jej, odrzuciłem natychmiast ognistą kulę, która spadła prosto na rozścielone łóżko. Jedynie moja bohaterska postawa i rzucenie się własnym ciałem na ten ogień uratowało pościel.
by Zylas
* * * * *
Kometa własnej konstrukcji też kapryśna bywa...
Wielka Encyklopedia Obrazkowa - Prawo własności
KOZAK
·
13 maja 2005
43 007
13
25
Kolejne hasło z Wielkiej Encyklopedii Obrazkowej 2005 Edition.
Kilka słów o dzisiejszej definicji:
Od wieków ludzie najbardziej cenią sobie prawo własności i dlatego w dzisiejszej definicji obrazkowej zobaczymy jak informować o takim prawie i sankcjach wynikających z jego nieprzestrzegania. Dodamy, że taki sposób komunikowania zarówno o prawie jak i sankcjach może być bardzo przydatny w zakładach pracy czy akademikach... ;)
A dzisiaj...
Definicja zwrotu:
"Prawo własności"
Chcecie Nafty? Oto Nafta :) A przy okazji powtórka z lektur szkolnych. No i obowiązkowa przedweekendowa dawka humoru. Nastał do mnie kiedyś osobliwy majster. Gość był niedługo przed emeryturą, nosił pancerne okulary grubości i wielkości "luksferów", pełniących rolę popielniczek w barach, i uwielbiał zasypywać wszystkich cytatami z "Trylogii", zawsze zadając przy tym pytanie:
- Kto to powiedział, kiedy, do kogo i na czyim to było podwórku?!
No więc na przykład padało Jeszczem w Lubiczu nie był, jenom tu ptakiem spieszył, do nóg waćpanie się pokłonić… albo Bar wzięty, albo też Nic to, Baśka…, a biedny delikwent, wzięty w dwa ognie musztardowych "plusów" majstra, musiał się wysilać na odpowiedź… Nie muszę chyba dodawać, że reakcja zaskoczonego w ten sposób robotnika nader często była w takim stylu, że Wujek Staszek MCR zzieleniałby z zazdrości.
Pewnego razu siedzieliśmy sobie w słoneczku czekając na transport stali zbrojeniowej. Majster z samozaparciem ciamkał głośno jakąś kanapkę (mieszkał dość daleko i często w porannym ferworze zapominał szczęki), robotnicy grzali gęby w słońcu, a ja zastanawiałem się, jak tu wyciągnąć zadołowane pod stertą sklejki dwa piwa, nie narażając się na pełen wyrzutu wzrok spragnionych sępów. Rozmowa zeszła oczywiście na tematy fachowe, czyli na picie i dupy. Naraz majster, zmógłszy kanapkę, coś sobie przypomniał i zaatakował mnie pytaniem:
- Gorzałka pomoże! Kto to powiedział, kiedy, do kogo, i na czyim to było podwórku??
Już otwierałem usta, żeby odpowiedzieć, że to stary Kiemlicz do podwędzonego Kmicica po słowach tegoż Bok mi trochę spalił, a na czyim podwórku to nie wiem, bo to było w szopie pod Częstochową… Majster patrzył na mnie triumfalnie swoimi oczami a’la Czarodziejka z Księżyca i już - już wyciągał palucha, żeby mnie przygwoździć, kiedy z sąsiedniego stosu rozległ się głos Nafty:
- Gorzałka pomoże… Tak mi kiedyś Kerownik pedzioł, jak mie łostatni ząb boloł…
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą