Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Pierwszy film i masowa ucieczka przerażonej widowni: jak to naprawdę było?

39 983  
102   24  
Mit o ludziach uciekających przed projekcją pociągu podczas pierwszej na świecie oficjalnej premiery filmowej, kiedy w 1896 roku bracia Lumière zaprezentowali szerszej publiczności swoją krótkometrażówkę o wdzięcznym tytule zawierającym spojler: „Wjazd pociągu na stację w La Ciotat” jest tak poważnie traktowany, że słyszałam kiedyś wykładowcę na sali uniwersyteckiej, opowiadającego o tym ze śmiertelną powagą.


Wykładowcę historii filmu. Tymczasem bardziej pasuje do artykułu w stylu: „10 popularnych mitów traktowanych jako fakty historyczne”.
Zacząć by można tak na zdrowy rozum: wyobraźmy sobie, że gdzieś tam znaleziono zamrożonego człowieka, choćby i z XIX wieku, i po cudownym przywróceniu go do życia (hipotetycznie) zabrano do kina na film o pociągu. Biedaczysko, oglądający po raz pierwszy w życiu full HD na wielkim ekranie, w pełnym kolorze i z dodatkowymi efektami specjalnymi w postaci sypiących się spod kół iskier i czarną parą buchającą pod niebo, plus z dźwiękiem przestrzennym na dokładkę, miałby pełne prawo rzucić się do dramatycznej ucieczki. Ale to?


Fotografia istniała już od ponad 60 lat i wbrew pozorom ludzie u schyłku XIX wieku rozróżniali rzeczywistość od projekcji. Projekcji, która była czarno-biała, średniej jakości i bez dźwięku. Skąd więc powszechne przekonanie o ludziach uciekających w popłochu? Większość badaczy historii filmu jest zgodna co do tego, że żadnej masowej ucieczki ani paniki nie było. Był natomiast zachwyt i ekscytacja możliwościami techniki. Udało się tchnąć życie w obraz, udało się odwzorować ruch. Nie bez powodu początki kina to tak zwane kino atrakcji – gdzie sama projekcja nagranego ruchu, bez szczątkowej nawet fabuły, była sama w sobie wystarczająco fascynująca dla publiczności.


Według niektórych teorii historia o ludziach rzucających się do ucieczki to właściwie taka hiperbola, czyli wyolbrzymienie, mająca podkreślić zachwyt widzów nad niesamowitą iluzją rzeczywistości jaką udało się wykreować na ekranie i którą kino daje ludziom do dziś.

Niektórzy twierdzą wręcz, że pogłoski pojawiły się jeszcze przed pierwszym oficjalnym seansem i były formą... reklamy. Niby i tak nikt wówczas nie dawał wiary fantastycznym opowieściom o niesamowitych możliwościach kinematografu co do mamienia ludzkich oczu, ale same plotki podgrzewały atmosferę i z pewnością przyciągały widownię. Cud techniki, który sprawiał, że ludzie wybiegali z sali w przerażeniu, oszukani niesamowitą projekcją rzeczywistości, był znacznie ciekawszą historią niż jakieś tam ruchome obrazki z pociągiem. Najciekawsze w tym wszystkich jest jednak to, że wydaje się, iż nikt nie traktował poważnie owych pogłosek na przełomie XIX i XX wieku, zaś obecnie powtarza się je jako fakt historyczny, najwyraźniej nawet w środowiskach akademickich.

Właściwie nie zachowały się żadne konkretne źródła ani przekazy odnośnie pierwszego pokazu, które jednoznacznie potwierdzałyby lub zaprzeczały mitowi o widowni uciekającej przed projekcją pociągu. Zachowały się jednak na przykład fragmenty filmu Roberta Paula z 1901 roku „The Countryman and the Cinematograph”, który przedstawia stereotypowego, głupawego wieśniaka oglądającego film i na widok pociągu na ekranie rzucającego się do ucieczki. Jeden z pierwszych przykładów „filmu w filmie” wyśmiewa ów mit o ucieczce widza, wyraźnie sugerując, że tylko nieogarnięty wieśniak mógłby tak zareagować.

7

Oglądany: 39983x | Komentarzy: 24 | Okejek: 102 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

16.04

15.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało