Historia z drugiej ręki, opowiedziana przez znajomą nauczycielkę, zamieszczona za jej zgodą. Koleżanka [K] pracuje od kilku lat w szkole, zajmuje się nauczaniem początkowym. W zeszłym roku przyszła do niej pewna pani i zadała jej klika pytań:
- Jakie książki będą wymagane przez [K] za 6 lat?
[K] odpowiedziała, że nie wie, czy jeszcze tu będzie pracować.
- Czy koleżanka ma już plan zajęć na następne 6 lat?
Odpowiedź jak wyżej.
- Jakie będą planowane wycieczki i zabawy dla dzieci za te 6 lat?
[K] już nieco zniecierpliwiona odpowiedziała, że plany wykonuje z roku na rok, są zatwierdzane bądź odrzucane przez dyrekcję i ona naprawdę nie wie, co będzie robić za 6 lat, czy w ogóle jeszcze będzie na tym świecie, czy szkoły nie zamkną (chciała uzmysłowić kobiecie absurd zadawanych pytań).
W końcu [K] zapytała ową panią [P], czy pani planuje może do tej placówki zapisać swoją pociechę?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą