Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki DVII - Pożar od żelazka

50 092  
208   16  
Dziś o eleganckim świecie, czyli jak spławić natręta, uwadze w dzienniczku, małej wadzie narzeczonej i przetestowaniu terenówki. Zapraszam.

ELEGANCKI ŚWIAT


Babcia u schyłku lat 70-tych i początku 80-tych była właścicielką sklepu z tzw. galanterią. Biżuteria, paski, jakieś niewielkie zabawki itd itp.

Częstym gościem w tym babcinym sklepie była pewna - jak to z relacji babci wynikało, - dystyngowana pani, której sposób bycia wyraźnie wskazywał, że nietutejsza. Owa kobieta ponoć co wizytę rozglądała się po wystawie, a następnie niezmiennie rzucała jedno, z pozoru proste pytanie:

- A co tam słychać w eleganckim świecie?

Przyszła tak raz, drugi, trzeci, za każdym razem zmuszając babcię do silenia się na odpowiedzi, które by zaspokoiły ciekawość klientki. Jednak za którymś z kolei razem stało się to zwyczajnie irytujące tym bardziej, że każda wizyta nie kończyła się zakupem czegokolwiek. Kobieta, tak tylko zaszła, wprawiła babcię w zakłopotanie i - bogatsza w wiedzę o "eleganckim świecie" - wychodziła nie zostawiając w kasie ni grosza.
Jednak pewnego dnia babcia zaskoczyła klientkę i samą siebie zarazem. Otóż, gdy ujrzała w drzwiach po raz kolejny tą samą sylwetkę i znowu usłyszała charakterystyczne pytanie, bez namysłu, całkowicie spontanicznie, wypaliła:

- A wie pani... gnój podrożał.

Natarczywa klientka babci na dźwięk tych słów zrobiła tylko oczy jak 5-ciozłotówki, odwróciła się na pięcie, trzasnęła drzwiami i nigdy więcej jej już babcia w sklepie nie widziała.

by macgyver_elk


* * * * *

UWAGA

Otwieram zeszyt informacji mojej młodszej córy (klasa zero) i czytam: Natalka nie przestrzega zasad zachowania w grupie (słownictwo podczas zabawy).
Zmroziło mnie, bo wiem co to diable umie wymyślić.
Pytam więc dziecka, co to jest i jakie brzydkie słowo powiedziała? "Nic nie powiedziałam mamo! Nic a nic!"
No więc, co to za uwaga, pytam dociekliwie. Wytłumaczyła:
"Bo mnie Kuba ciągle zaczepiał i przedrzeźniał i już mnie zaczął denerwować. To ja usiadłam przy swoim stole, zrobiłam samolocik i podrzuciłam na jego stolik". Pytam czy to wszystko? To, za to dostałaś uwagę? "No nie - mówi dziecko, bo ja mu tam na samolocie napisałam: Ugryź mnie w dupę!"
Wiem, że nie powinnam ale musiałam uciec i parsknąć tak, żeby nie widziała.

by Casica

* * * * *

GASTRYCZNO - AUTOMOBILOWY

Właściwie sobotnie zgrabne zakończenie tej historii natchnęło mnie, aby ją opisać.
Początek miał miejsce drugiego dnia świąt bożego narodzenia 2011 roku. Nie zostało ustalone czy sprawcą były grzyby z pierogów czy tez ołów z bażanta, którego spożywałam wieczorem, faktem jednak jest iż miły wieczór w bojowniczym gronie zakończył się dla mnie tragicznie, a noc spędziłam na pozbywaniu się tego co spożyłam wcześniej, a to czego się pozbywałam nie mogło się zdecydować którędy chce opuścić moje przytulne wnętrze. Podczas jednej z krótkich przerw w tej mało miłej czynności odebrałam telefon od szefa pochodzącego z kraju byłego bloku wschodniego, w którym to obwieścił mi:
- Pani Edit, mnie nada do końca roku pakupić auto, bo przepisy celne się zmieniają więc właśnie wyjeżdżam, rano będę w Warszawie.
Mała dygresja:
Kilka dni przed świętami drugi z szefów pochodzący z tego samego kraju oglądał mało popularny u nas model mercedesa mającego lat dwa w niby salonie aut używanych z gwarancją, a ja mu towarzyszyłam i tłumaczyłam, bo radzi on sobie z polskim średnio.
Zwlokłam się rano do pracy, szef jak mnie zobaczył stwierdził, że średnio dobrze wyglądam kiedy maluję twarz sinozielonym kolorem i obwąchał mnie nieufnie kiedy zakomunikowałam że się zatrułam. Pojechaliśmy do tego salonu. Szef ogląda auto ja stoję obok, sprzedawca się produkuje, modlę się, żebym nie musiała się odzywać tym bardziej że sprzedawcę czuć perfumami od których mój żołądek przypomniał sobie co robił całą noc. Szef nie jest zachwycony autem, bo mu wersja wyposażenia nie odpowiada ale sprzedawca chyba mnie skojarzył, albo myślał że auto dla mnie czy co bo podchodzi do mnie i uśmiechając się szeroko zagaduje wionąwszy perfumem:
- No ale przecież pani nawet na jeździe próbnej była i podobało się pani autko prawda?
Bardzo się starałam, ale normalnie nogi się pode mną ugięły aż musiałam się wesprzeć o rzeczone auto i odpowiedziałam elokwentnie:
- Błeee...
Na co mój szef:
- No najwyraźniej jej się nie podoba.

Na tym zakończę żenującą część opowieści- auto kupił gdzie indziej i zdążył przed końcem roku więc na to co stało się zaraz potem spuszczę zasłonę milczenia.
Opowiastką raczyłam znajomych bojowników, obśmiewali się ze mnie nie raz i nie dwa a teraz dojdźmy do soboty, kiedy to kolega pisze do mnie:
- Babka potrzebuję na jutro drajwera, jadę po auto, wygląda nieźle. A jak się okaże że strucel, to będziesz je sobie mogła obrzygać.

Auta podobnie jak mój szef nie kupił - ale byłam bardziej kulturalna podczas demonstrowania zawodu.

by atitta


* * * * *

KAŻDA WYMÓWKA JEST DOBRA

Postawili nam na naszym pięterku dystrybutor wody. Więc nie musimy już ganiać po wodę do drugiego na parter. Sęk w tym, że 17.5 litrowa butla wody sama się nie przyniesie. Tym samym zwracam się do jednego z moich pracowników:

- Michał. Przytargałbyś baniaka z dołu, bo ten się już kończy.
- Oj niee...
- Co nie? Jesteś z nas najsilniejszy na dzisiejszej zmianie!
Próba połechatnia jego ego...
- Ale mi się nie chce...
Pierwsza próba nie udana...
- Oj nie marudź. Krzysiek ostatnio przytargał, to Ty powinieneś ze dwa na raz przynieść!
Kolejna próba podejścia psychologicznego, bo kolega Krzysiek jest postury dobrze wyrośniętego brojlera i zapewne zemdlał trzy razy, zanim baniak dotoczył na piętro...
- Oj nie chcę..
- Dlaczego?
Skoro wszystko zawiodło, to może proste podejście?
- Eee... yyy... BO JA MAM TYTUŁ MAGISTRA??

by Misiek666

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.

SAVOIR-VIVRE

Podczas naszego pobytu w górach, nasz gospodarz przytoczył taką opowiastkę:
Podczas lekcji muzyki, której uczy w szkole podstawowej, użył sformułowania savoir-vivre. Miał kontynuować, ale widząc miny szóstoklasistów, zapytał:
- Nie wiecie, co to jest savoir-vivre?
Kręcenie główkami i pomruki dały mu do zrozumienia, że nie.
- Eee tam. Na pewno wiecie. Podpowiem wam. Jest to zbiór zasad jak należy się za...? za...?
W tym momencie najgrzeczniejsze dziewczątko w klasie, omdlewającym z przejęcia głosikiem:
- Zabezpieczać???

by Bazyl3

* * * * *

JULECZKA

Nadmienię tylko ze Juleczka Księżniczka Słoneczko Kochane (tak nazywa ją jej mama) ma dwa i pół roku.
Przy obiedzie. Jemy lasagne nagle Juleczka mówi:
- Mamo, ale dobre! Jak piesek!
Skąd jej się to wzięło to nikt nie wie...

Natomiast jeśli chodzi o tą sytuację to wszystko jasne...
Tatuś Juleczki jest nastawiony bardzo anty do telefonów komórkowych i wszystkiego co jest z tym związane. Jednak dzisiejsze czasy zmusiły go do posiadania takiego właśnie urządzenia. Często dość głośno wyraża swoje niezadowolenie, kiedy musi odebrać telefon służbowy. Juleczka oczywiście wszystko słyszy i koduje i gdy zadzwonił telefon z niezadowoleniem zawołała:
- Ku**a znowu?!
Na szczęście jakoś zapomniała tego słówka, a tatuś dostał reprymendę.

by haniskoo


* * * * *

ULUBIONA SĄSIADKA

Tak gwoli wyjaśnienia - jedna z pań, z którymi pracuję nazywa się Zioło.
Przyszła ostatnio do naszej groty i opowiada nam, jak to dowiedziała się, jak bardzo jest lubiana na osiedlu, na którym zamieszkuje:
- Wychodzę sobie z domu rano, czytam - a tam na murze sprayem ktoś napisał "ZIOŁO JEST OK!"
I jak tu nie kochać blokowisk?

by marekb


I powracamy do autentyków teraźniejszych:

* * * * *

MAŁA WADA NARZECZONEJ

Narzeczona moja, choć jest to dziewczę cudnej urody i kobiecych kształtach, ma jednak jedną, kulturowo przypisywaną mężczyznom, cechę...
Otóż potrafi ona sadzić bąki o sile rażenia Cyklonu B. Rzecz jasna jako para świadoma siebie nawzajem zdajemy sobie sprawę, że jest to oznaka miłości, wszak jej ciało podświadomie daje sygnały, że czuje się w mojej obecności swobodnie.
Zdarzył się jeden poranek, kiedy to oboje mieliśmy wolne i umówiliśmy się na spotkanie z proboszczem parafii do której należeliśmy, aby przygotować pewne dokumenty niezbędne do zawarcia małżeństwa. Pech chciał, że luba moja dzień wcześniej zjadła coś, co naładowało jej arsenał i atakowała jak marines a Wietnamie.
- Tam do licha! Ileż można? - Spytałem już znudzony.
- Przepraszam... - wyszeptało dziewczę.
- Przestań, bo inaczej powiem księdzu, że masz Belzebuba w du*ie i cie ekskomunikuje.

by profesorGrzegorz

* * * * *

PRZETESTOWAŁ


Mój mąż kupił sobie wymarzoną terenóweczkę. Trzeba było ją "sprawdzić" czyli poszpanować trochę po bezdrożach i leśnych duktach. Pojechaliśmy sobie w las, a że ja niedoświadczona, szybę miałam otwartą i bah! dostałam gałęzią prosto w twarz.
Polik zarumieniony ale co tam, ważna jazda!
Wjechaliśmy na chwilkę do mojej mamy, pochwalić się nabytkiem, ze maż dał mi poprowadzić i tak dalej.
Mama na mnie patrzy i zasmucona pyta:
- Co ci się satło w polik?
- Aaaa dostałam z liścia...

Cóż, zatroskana mina mamy powiedziała więcej, niż  tysiąc słów.

by och,goha

* * * * *

POBOROWY

Rzecz działa się na przełomie lat 70 i 80, kolega z pracy ojca był wtedy w wieku, w którym w tamtych czasach szło się do obowiązkowej służby wojskowej. Oczywiście trzeba było to oblać. Poborowy zapił oczywiście zbyt mocno, toteż koledzy postanowili wsadzić go w pociąg do stolicy, gdzie też miał się udać. Gdy obudził się był chyba jeszcze na rauszu, bo pierwsze co zrobił, to znalazł taksówkę i kazał się wieść z powrotem do domu, do małej wioski na Podlasiu. Widok taryfy na warszawskich blachach na podwórku co najmniej zdziwił ojca naszego bohatera, który to po sprawdzeniu kto śpi na tylnym siedzeniu (zdążył machnąć w drodze powrotnej parę piw) poszedł bez słowa do domu, wręczył pieniądze taksówkarzowi i powiedział:
- Panie, pan wieź tego skur**syna z powrotem do Warszawy, on ma do wojska iść.
Zakładam, że mina delikwenta gdy obudził się w drodze powrotnej do Warszawy była bezcenna.

by Gordon1592


* * * * *

POŻAR OD ŻELAZKA

Rozmawiam z moja mamą przez telefon; jakoś tak zeszło, że zaczęłyśmy przezywać tragiczny pożar na śląsku sprzed paru tygodni
- I to niby od żelazka...- zamyślam się
- A gdzie tam od żelazka - żachnęła się matka - To niemożliwe, żeby tak od żelazka się zapaliło
- Tak mówią strażacy i inni
- Coś ty, nigdy w życiu! Od żelazka takiego pożaru nie może być. Pamiętasz jak ja raz zapomniałam wyłączyć żelazko i jak gnałam ze Szczecina do Stargardu do domu? Boże, co ja wtedy przeżyłam, jak pędziłam
- Nie gadaj?Nie pamiętam? - teraz ja się zacietrzewiłam - I co było? Nie doszło do pożaru przecież?
- No nie doszło. W końcu to się okazało, że jednak było wyłączone, no ale wiesz...

by konwalia


Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.


Oglądany: 50092x | Komentarzy: 16 | Okejek: 208 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało