Wbrew pozorom przyroda rozkwita tam bujnie - teren jest zamknięty, a starty wahadłowców odbywają się ledwie kilka razy do roku, w dodatku czasami są odkładane na następne godziny czy dni. Fotografowie w tym momencie muszą jakoś umilić swój czas, tak więc wykonują zdjęcia lokalnych zwierząt.
Chiquitta się może przy nich schować.
Ciekawe, jak by smakowały trunki pite z takich "butelczyn".
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą